Podium było na wyciągnięcie ręki

63. runda Drift Open w Koszalinie była przełomowa. Tom Majewski mimo trudnego startu w rywalizację, jechał jak natchniony i trafił nawet do małego finału. Tam minimalnie uległ rywalowi, zajmując ostatecznie, najwyższe w karierze, czwarte miejsce.

- Pierwsza walka o podium Drift Open za mną! Cóż to był za weekend – mówił rozemocjonowany Tom Majewski i rzeczywiście w Koszalinie nie brakowało zwrotów akcji i walki na lusterka, włączają w to najfajniejszą parę sezony, w której rywalizował z Grzegorzem Czaplą.

Pierwszy stres pojawił się w kwalifikacjach, zaliczone na 70 punktów. Awans z 23. miejsca nie dawał dobrego rozstawienia, a dodatkowo niedziela rozpoczęła się od ukręconej półosi. Trzeba było szybko naprawiać awarię i startować w Top32 z marszu. Mimo to krakowianin wygrał po dogrywce z Grzegorzem Czaplą i po raz pierwszy awansował do Top16. To my nie wystarczyło. Poszedł za ciosem i awansował do Top8, a potem Top4, gdzie walczył o finał. Nie udało się, podobnie jak pojedynek o najniższy stopień podium, ale to i tak był fenomenalny start.

- Tego wyniku nie udałoby się osiągnąć bez wspaniałej ekipy TomaRacing i wskazówek Bartosza Stolarskiego, za które serdecznie chciałbym podziękować. Podziękowania należą się również Maciejowi Marculanisowi, Marcinowi Kosteckiemu oraz Adamowi Wilkowi, bo bez ich pracy i obecności ciężko by było osiągnąć taki wynik. Dostałem w ten weekend bardzo dużo pozytywnych komentarzy, opinii i słów wsparcia. Jestem pewien, że to zaprocentuje – podkreślił Majewski.

Przewiń do góry